Dziś jest 2024.10.07 poniedziałek
 
 aktualności
 misja Bijsk
 perelki
 fotografie
 historia
 przewodnik
 wyprawy
 strefa audio
 strefa VIDEO
 kontakt
 wsparcie
 ogloszenia
 linki
 
 

 

 

o.Andrzej Obuchowski
659301 Region Altai,
Biysk-1 Box-5, Russia

catholic@misja-bijsk.org
webadmin@misja-bijsk.org

 


  marzec 2010r - Jak to na każdej budowie...
  pazdziernik 2008r - Ile zim, ile dni od ostatniego listu. Prawda?
  grudzień 2007r - Trudno nie przyznać racji słowom...
  kwiecień 2007r - Napisanie tego listu odkładałem od wielu...
  grudzień 2006r - Kiedy zacząłem poszukiwania w Bijsku danych...
  październik 2006r - Mam w Bijsku książkę, którą zapisują moi wakacyjni...
  lipiec 2006r - Pod koniec czerwca jedna z moich parafianek przyprowadziła...
  marzec 2006r - Jeszcze pół roku temu myśląc o swojej pracy w Rosji...
  listopad 2005r - Był koniec marca, kiedy przypadkiem dowiedziałem się...
  kwiecień 2005r - Piszę te słowa spoglądając co jakiś czas na ekran...
  grudzień 2004r - Pewnie to już z 4 lata temu do Bijska zawitali...
  styczeń 2003r - Wracając z urlopu z Polski pod koniec...
  październik 2002r - Jeśli by ktoś mi kiedyś powiedział...
  marzec 2002r. - Coraz bardziej się przekonuję...
  listopad 2001r. - Kiedy się coś buduje materialnego...
  marzec 2001r. - Dała nam popalić tegoroczna zima...
  październik 2000r. - To było w sobotnie popołudnie...
  styczeń-marzec 2000r. - Naprawdę trudno mi uwierzyć...
  grudzień 1999r. - Za oknem już dawno zima...
 
październik 2006r.
   Mam w Bijsku książkę, którą zapisują moi wakacyjni goście. Po skromnej ilości z ubiegłego roku, chyba wraca czas stabilizacji. Bo tego lata było ponad 70 osób. Pierwsi wędrownicy zjawili się pod koniec kwietnia. I przyszło im borykać się nie raz z śniegiem, który nie pozwalał zagościć na dobre „Pani Wiośnie”. Worek zaś rozwiązał się w lipcu, kiedy to żegnając jednych, jechałem kilka godzin później na dworzec za kolejnymi.

   Polacy jak zwykle pytali się o historię misji katolickiej na Ałtaju, moje dzieje itp. Zawsze się uśmiechałem, kiedy słyszałem pytania zawierające słowa "zimno, daleko, dużo". Na pytanie, jak zimno jest zimą - kontratakowałem swoim: - A co to dla was jest zimno? Czy daleko jest do gór? Ripostowałem – A dla Was daleko to 100, 200, 300, 400, 500 czy 600 km? Czy dużo ludzi przychodzi do kaplicy? – A dużo to 10, 20, 50 czy 100 osób? Wtedy okazywało się, że znane im pojęcia mają zupełnie inne znacznie w naszych warunkach. Bo zimą minus 35 to normalne. I nawet 48, o ile nie trzyma zbyt długo. Przejechać 400 km do Nowosybirska to nie jest aż tak daleko, a w Polsce wyprawa z Szczecina do Wrocławia na większe zakupy to raczej fantastyczny pomysł. [foto]
   Jeżdżąc do punktów misyjnych cieszymy się, kiedy wszystkie "babuszki" zdrowe docierają na liturgie i jest ich aż dziesięć. Więc wtedy owa liczba to dla nas "dużo", bo mogło ich akurat być tylko połowa. Z owymi gośćmi przyszło przesiedzieć nie jeden wieczór i raz za razem opowiadać te same historie. Czasem się gubiłem, czy to już, aby nie opowiadałem. Ale chyba z pamięcią u mnie nie tak zle, skoro nie zwracano uwagi, że być może się powtarzam. Albo teraz taka młodzież kulturalna przyjeżdża.
   Wspomniani goście pracowali także jako kurierzy. I dzięki nim kilka butelek z parafiną do świec, węgielki i kilkanaście innych przydatnych rzeczy trafiło do Bijska. No i muszę się przyznać. Prosiłem też o polską kiełbasę, serki i kisiele… Przez żołądek do serca.
   W czasie wakacji jak zawsze najwięcej się dzieje. Po pierwsze był czas na "wakacje z Bogiem" dla naszych dzieci i młodzieży. W tym roku dzięki organizacjom "Ca-ritas Polska" i diecezjalnego we Wrocławiu, mogliśmy pozwiedzać przepiękne zakątki naszej parafii. Najbardziej spodobało się młodzieży chodzenie po górach. Na przyszły rok zażyczyli sobie bardziej ambitną trasę i zamiast obozu stacjonarnego wędrowny. Dla mnie to gratka, bo zawsze chciałem pójść na kilkudniową trasę wokół np. jezior położonych wysoko w paśmie gór Karakolskich. Więc za rok wycisną oni poty. Już się o to postaram. W tym roku zadbałem także i o to, żeby starsi nie czuli się pokrzywdzeni i zabrałem ich na wycieczkę połączoną z wędkowaniem. Rekordów w łowieniu nie było, tak więc nie będziemy nic zgłaszali do Księgi Guinnesa. Ale opowieści o "taaaaaaaakiej" zerwanej rybie - owszem.
   Istnienie stronicy internetowej coraz częściej staje się powodem adresowania do nas prośby o odszukanie miejsc związanych z przebywaniem na Ałtaju ich krewnych lub znajomych. Na prośbę pewnej rodziny z Szczecina odbyliśmy wraz z nauczycielem naszej szkoły p.Pawłem wyprawę w odlegle zakątki (bez mała 1000 km). Znaleźliśmy polski cmentarz. Był bardzo zaniedbany, zarósł drzewami i krzewami. Tylko gdzie niegdzie były powtykane niewielkie krzyże. Smutny to widok. Tym bardziej, że jedynymi osobami, które mogą dbać o te miejsca - to nasza garstka polonijna. Ale swoimi siłami to wprost niemożliwe. Odległości decydują o wszystkim. I bez zewnętrznego wsparcia trudno będzie zmienić ich los. Dlatego cieszy inicjatywa państwa Augustynów z Lubina, którzy wyasygnowali środki na prace na innym cmentarzu. Dzięki czemu udało się wyciąć krzewy. Byłem naprawdę wzruszony, kiedy wieczorem przechodziłem po uporządkowanym cmentarzu poświęcając go. Po ponad blisko 70 latach od jego powstania. A takich miejsc okazuje się jest wokół bardzo wiele. [foto]
   Biurokracja rosyjska nie zaskoczyła. Wciąż trwa przygotowywanie dokumentów na kupno sąsiedzkiej ziemi. Być może uda się to do końca roku, a jeśli nie to na początku przyszłego. Tym czasem trwają prace architektoniczne i sondowanie firm budowlanych. Na nasze potrzeby nie trzeba czegoś wielkiego - ale praktycznego. Już teraz, na początku roku szkolnego wynika problem, gdzie pomieścić trzecią grupę katechetyczną. A siostry obiecują, że będą wspomagały różne inicjatywy i dlatego trzeba zabezpieczyć im miejsce przyszłej pracy.
   I takim sposobem znaleźliśmy się na progu kolejnego roku szkolnego, który mamy nadzieję - będzie dla nas rokiem zmian i większego dynamizmu. A obok fotka naszych pociech po poświeceniu szkolnych przyborów, które zostały zakupione przez rodziców i parafię [foto].

Dla wszystkich naszych Przyjaciół - serdeczności z naszego Ałtajskiego zakątka
o. Andrzej Obuchowski